poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 6

"Badania miały pozytywny wynik. Na szczęście... Inaczej dostałabym skierowanie do jakiś innych lekarzy, leżałabym w szpitalu, byłabym faszerowana kolejnymi lekami tak jakbym już ich nie miała dość. Coś około 13.30 byliśmy z powrotem. Mama zabrała się za gotowanie obiadu, a ja? Ja zabrałam mojego przyjaciela do pokoju i graliśmy na konsoli. Było dużo śmiechu, ponieważ cały czas wygrywałam. A może dawał mi wygrać? Nie wiem... Czas szybko minął. Usłyszałam głos taty, który wołał nas na wspólny posiłek. Usiedliśmy na około dużego, kuchennego stołu i zajadaliśmy znakomite sushi. Rodzice rozpoczęli konwersację z Jankiem, pytali go o wiele rzeczy, ale prosiłam ich aby nie poruszali tematu o rodzinie itp. Chyba się bardzo polubili. Tatuś był zachwycony, że mają razem podobne zainteresowania. Po obiedzie poszliśmy do pokoju. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do Iwony aby podała mi dzisiejsze lekcje. Jednak oprócz zadania dowiedziałam się o czymś innym... I ja i Iwona byłyśmy kompletnie załamane..."


Czego się dowiedziałam? Hmm... No nie wiem. Może tego, że Iwona zostawia nas i wyjeżdża do Holandii? Jeszcze zakazała mówić o tym Wiktorii... Przecież ona się załamie! Dowiedzieć się, że twoja najlepsza przyjaciółka, którą znasz od urodzenia, wyprowadza się na stałe za granicę... To będzie dla niej szok...

Odrobiłam z Jasiem lekcje i zrobiłam koktajl bananowy. Usiedliśmy na dywanie pod ścianą.
- Jak myślisz, powinnam powiedzieć o tym Wiki?- zapytałam i wzięłam łyka napoju
- Powinnaś? Musisz! Lepiej teraz niż wtedy gdy Iwona będzie już kilkaset kilometrów od nas- przemieszał słomką zawartość szklanki po czym upił trochę
- W sumie możesz mieć rację. Tylko jak mam to zrobić? Przecież od razu nie wystrzelę z tekstem: Iwona wyjeżdża na stałe- podniosłam się z podłogi i zaczęłam spacerować po pokoju
- Wierzę w ciebie. Wiem, że coś wymyślisz- puścił do mnie oczko
- Yhh- sapnęłam- nie jestem dobra w obmyślaniu planów. Nie możesz ty nad tym pomyśleć?
- Nie marudź młoda!- zaśmiał się, a ja chwyciłam poduszkę i z całej siły w niego rzuciłam
- Tylko kilka miesięcy różnicy!- pokazałam mu język
- I tak będę cię nazywał młoda- zaśmiał się- młoda
No świetnie. Sama muszę wszystko załatwić, bo na pomoc Janka nie mogę liczyć. Na dodatek otrzymałam nowe przezwisko. Jakże wspaniałe, prawda?

Poprawiłam włosy, makijaż i udałam się na spacer do Wiktorii. Nie była to długa droga aczkolwiek trochę się nachodziłam. Ścieżka do niej jest strasznie kręta, zawiera dużo ślepych uliczek i skrzyżowań. Naprawdę można się pogubić. Na szczęście już ją znam i nie błądzę. Po chwili ujrzałam jej jasnoniebieski blok z numerem 13. Drzwi były otwarte więc wspięłam się na 4 piętro i zapukałam do jej mieszkania. Otworzyła jej mama.
- Dzień dobry! Jest może Wiktoria? Mam do niej ważną sprawę?- zapytałam 
- Oh, witaj! Niestety nie ma, wyszła jakieś 10 minut temu. Zadzwoń do niej, powinna mieć przy sobie telefon- odpowiedziała miło
- Dobrze, to dziękuję i do widzenia!- odwróciłam się i zeszłam
I co ja mam teraz zrobić? Wyciągnęłam telefon i wybrałam w kontaktach jej numer. Włączyła się jedynie sekretarka. Czekałam pół godziny na ławce przed blokiem z nadzieją, że wróci. Nic. Otrzymałam tylko sms od Jasia:

"Gdzie jesteś? Rozmawiałaś już z nią?"

W sumie nie dziwię się, że się martwi, bo nie ma mnie dosyć długo, a zaczyna się ściemniać. Pomyślałam tylko: Boże Wiki, gdzie ty jesteś? Nagle mnie oświeciło. Przypomniałam sobie jak mówiła mi o swojej "tajnej" kryjówce gdzie zazwyczaj przesiaduje sama. Postanowiłam się tam udać, bo co miałam do stracenia? Poszłam w tamto miejsce. Na pierwszy rzut oka nie zauważyłam nikogo. No tak. Weszłam do "nory" przysłoniętej wielką ilością liści, lian i bluszczu. Znalazłam. Cała zapłakana. Siedziała opierając się o pień drzewa przytrzymując głowę kolanami. Ręce splotła na karku. 
- Wiki?- zapytałam niepewnie zbliżając się powoli
Nie otrzymałam odpowiedzi, ale byłam pewna, że to ona. Poznałam po jej bluzie z wielką liczbą 69 na plecach. Podeszłam, usiadłam obok i objęłam ją. Na tą czynność pociągnęła mocno nosem. 
- Czyli już wiesz...- obróciłam się spoglądając na ziemię
- J-jak ona może mi to zrobić?- wydusiła przez płacz
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Sama nie miałam pojęcia dlaczego tak postąpiła. Nie wytłumaczyła nam powodów. Po prostu. Wyjeżdża i tyle.
- Wikuś, nie przejmuj się. Masz jeszcze mnie- odpowiedziałam po chwili, a ona wyprostowała nogi i oparła głowę na moim ramieniu
- Pokłóciłyśmy się. Pierwszy raz- powiedziała cicho
- Wiesz jaka jest Iwona... Jednak miałaś powód aby na nią nakrzyczeć...- tłumaczyłam jak zawodowiec
- Nati, nie baw się w psychologa. Obie wiemy, że nie chcesz nim zostać- uśmiechnęła się lekko
- No dobrze- roześmiałam się- idziemy?
Bez słowa wstałyśmy i wyszłyśmy. Wiki przetarła oczy rękawkami i przeczesała palcami włosy. Zabrałam ją na lody. Nie do lodziarni, bo była już zamknięta, ale wstąpiłyśmy do jakiegoś całodobowego sklepiku i wybrałyśmy pierwsze lepsze smakołyki. Odprowadziłam ją pod blok, mocno przytuliłam, pożegnałam i odeszłam. Kompletnie zapomniałam o Jasiu, a jest już 21. Gdy spojrzałam na wyświetlacz zobaczyłam kilka nieodebranych od niego połączeń. Napisałam tylko, że już wracam. 

Pod domem wyciągnęłam klucze i włożyłam je do zamka. Przekręciłam lekko i drzwi stały dla mnie otworem. Weszłam do środka, zamknęłam je z powrotem i poszłam do mojego pokoju. Na łóżku siedział Jaś zapatrzony w swój telefon. 
- Wróciłam- powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Młoda, dlaczego mi nie odpisujesz ani nie odbierasz telefonów? Ja się tu martwię!- powiedział i zaśmiał się
- Upsik!- rzuciłam mu na kolana moją torbę
- Jak ja cię zaraz dorwę...- wstał zrzucając torebkę i zaczął mnie łaskotać
Śmiałam się. Nie miałam łaskotek w wielu miejscach, ale bardziej śmieszyło mnie to, że Jaś doskonale o tym wiedział, a podniecał się tak jakbym tu umierała i błagała aby przestał. Zaczęłam udawać, że znów mam atak duszności i czekałam na reakcję.
- Nati? Co się dzieje?- zaczął panikować- Nati!
- Czyli jednak znasz moje imię- uśmiechnęłam się
- A idź ty!- odwrócił się i usiadł zdenerwowany na fotelu
Obeszłam go od tyłu i przytuliłam.
- No ej, nie fochaj się- zrobiłam smutną minkę
Nic nie odpowiedział tylko wstał i mnie objął. Położył głowę na moim barku, a ręce trzymał na moich plecach. 
- Nie rób mi tak nigdy więcej- ścisnął mnie mocniej, a ja przełożyłam ręce na jego szyję
Spojrzałam w jego oczy i dałam mu całusa w policzek.
- Dobra, dobra- uśmiechnęłam się, a jego policzki poczerwieniały
- A to za co było?- zapytał zdziwiony
- A tak bez okazji- wyrwałam się z uścisku i podniosłam torbę z podłogi po czym dałam ją do szafy
Patrzył na mnie jak bym nie wiadomo co zrobiła.
- Czemu tak na mnie patrzysz? Przecież to tylko całus w policzek- zaśmiałam się
- Tylko całus w policzek? Może i tak, ale dostałem go od ciebie- odpowiedział i usiadł ponownie na fotelu
- Aż tak ci się podobało?- zapytałam
- Bardzo- zrobił minę "pedofila"
- Haha rozśmieszasz mnie tą swoją miną!- znów uśmiech przejął moje usta.

Było gdzieś po północy. Chciałam się odświeżyć dlatego wyciągnęłam z szafy moją ulubioną piżamę, bieliznę i poszłam do łazienki. Weszłam pod pod prysznic. Ciepłe strumienie wody wspaniale otulały moje ciało. To było taki przyjemne. Po 15 minutach wyszłam z łazienki. Jaś leżał już w łóżku i szukał czegoś po swojej torbie. 
- Czego szukasz?- usiadłam obok niego
- Medalionu. Widziałaś go gdzieś może? Nigdzie go nie mogę znaleźć- spojrzał na mnie 
- Hmm- otwarłam szafkę obok mnie- znalazłam- podałam mu wisiorek 
- Jakie szczęście...- odłożył torbę i zacisnął medalik w dłoni
- Chcesz może spróbować mojego szalenie słodkiego kakaa?- wiedziałam, że się skusi, bo tak samo jak ja lubi słodkie rzeczy
- Z chęcią- wstał i się przeciągnął
Poszłam do kuchni. Wyciągnęłam 2 duże kubki, kakao, mleko i inne tajne składniki. Zagrzałam mleko, wsypałam do kubków kakao, dodałam miód, cynamon i łyżeczkę cukru. Na koniec polałam bitą śmietaną, sypnęłam wiórkami kokosowymi i włożyłam ciasteczko w kształcie rurki. 
- Vuola!- krzyknęłam i podałam Jasiowi kubek
Wziął łyka, a na górnej wardze został mu wąs z bitej śmietany.
- Jakie to jest pyszne!- powiększyły mu się źrenice- takie słoooodkie!
- Cieszę się- uśmiechnęłam się
Gdy wypiliśmy zaniosłam kubki do zmywarki i wróciłam aby umyć zęby. Nie mam pojęcia dlaczego są takie białe. Zaniedbałam je przez jakiś czas, a nadal tak ślicznie lśnią i są zdrowe. Położyłam się obok chłopaka.
- Dobranoc- przeczesałam palcami jego włosy, obróciłam się i zagasiłam lampkę.

Obudziłam się gdzieś w środku nocy. Światło księżyca oświetlało mój pokój. Próbowałam się obrócić, ale poczułam coś na biodrze. Uniemożliwiało mi to ruch. Spojrzałam lekko i co? Okazało się, że Jaś przytulił się do mnie w nocy. Niech mu będzie... Może się trochę nacieszy. Opadłam z powrotem na poduszkę, lekko obróciłam aby go nie obudzić i objęłam go. Po chwili zasnęłam, bo było mi bardzo wygodnie. Cudownie jest czuć kogoś obok. "Bo gdy się żyje, czuje się ciepło drugiego człowieka, wśród chłodu innych ludzi". 

Gdy otworzyłam oczy ujrzałam bardzo blisko twarz Janka. Jeszcze spał. Dziwiła mnie tylko ta odległość naszych głów. Nadal byłam w niego wtulona. Wyślizgnęłam się z łóżka i otwarłam okno. Ptaki pięknie śpiewały swoje melodie. Słońce grzało i wpuszczało swoje promienie do pomieszczenia. Z podwórka dobiegały odgłosy bawiących się dzieci. Czy coś jeszcze może zepsuć ten dzień? Usłyszałam dźwięk dzwonka. Ktoś dzwonił na numer domowy. Odebrałam. Rozpłakałam się gdy usłyszałam te 4 słowa...
________________________________________

Cześć! Kolejny rozdział zawitał! Jeśli się spodobał to nie zapomnij go skomentować!
Przepraszam za długą nieobecność, ale teraz powracam z pisaniem! 

Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE


KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^
Mój e-mail: natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 5

"W domu przygotowałam sobie kanapki z nutellą. Pozmywałam po sobie naczynia, ponieważ nie opłacało się wrzucać talerza i noża do zmywarki. Przebrałam się w moją kochaną piżamkę, rozpuściłam włosy, umyłam zęby i wyszłam na balkon. Podziwiałam rozciągające się pola i pożółkniałe już liście drzew. Nagle zauważyłam coś pięknego..."


Nie chodziło mi o wspaniałą pełnię księżyca, ani malutkiego, zwinnego nietoperza, który latał na tle tarczy, ale o tę jedną gwiazdkę... Ona nie była zwyczajna, to była spadająca gwiazda... Jeszcze nigdy w życiu takiej nie widziałam, a może po prostu nie pamiętam? Ja rozmyślam, a czas mija! Szybko pomyślałam życzenie. Gdy zjawisko zniknęło z nieba, wróciłam do pokoju i poszłam spać.

Czy ja nigdy nie mogę się spokojnie wyspać?! Komu nagle zachciało się rzucać kamieniami w moje okno?! Oszaleli czy jak?! Wyszłam na balkon i przypadkowo dostałam małym kamyczkiem, jednak gdy napastnik mnie ujrzał natychmiastowo zaprzestał rzucanie.
- Oj, przepraszam cię!- odezwała się wysoka postać, której głos brzmiał znajomo...
- Jasiek? Co ci strzeliło do głowy?!- "wykrzyczałam" szeptem aby nie obudzić rodziców lub sąsiadów
- Bo... Chodzi o to, że...- jąkał się próbując sklecić jakiekolwiek sensowne zdanie
- Do rzeczy, jest 3 w nocy!- powiedziałam już trochę spokojniej
- Musiałbym ci wszystko opowiedzieć od początku... Mógłbym wejść?- zapytał niepewnie i przeczesał palcami włosy
- No dobra, poczekaj przed drzwiami- odpowiedziałam po chwili wahania i cichutko poszłam otworzyć

Jaś wszedł do środka. Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Nalałam jemu szklankę wody, a sama zrobiłam kilka łyków napoju.
- Słuchaj, ufam ci, bo mam tylko ciebie- tylko mnie? Jak to możliwe?- nikomu nie zwierzałem się ze swoich problemów...
- Rozumiem...- odpowiedziałam, chwytając jego rękę
- Moi rodzice to alkoholicy. Ciągle piją i nie zajmują się mną. Mój stary dom to kompletna ruina, dlatego zarobiłem trochę pieniędzy i kupiłem nowy dom. Myślałem, że to się skończy, że przestaną to robić, ale się myliłem. Jest nawet gorzej, bo zaczęli mnie bić, dlatego że wybrałem mieszkanie w miejscu gdzie jest więcej ludzi. Dzisiaj po prostu przesadzili...- podniósł koszulkę i pokazał dużą, ciętą ranę
- Co oni ci zrobili?- ścisnęłam mocniej jego dłoń i podałam kawałek tkaniny, którą przyłożył do rozcięcia
- Przeciwstawiłem się ojcu, a za to oberwałem pustą butelką po piwie, która się roztrzaskała raniąc mnie w brzuch- odpowiedział cicho
- Bardzo mi przykro Jasiu... Nie miałam pojęcia, że jest tak źle. Wydajesz się być bardzo zadbaną i szczęśliwą osobą. Jeśli chcesz, możesz u mnie zamieszkać przez jakiś czas. Będę się tobą opiekować jeżeli tego potrzebujesz- spojrzałam w jego cudowne oczy, które w tej chwili straciły swój charakterystyczny blask
- Nie chcę sprawiać kłopotu, poradzę sobie...- spojrzał za okno szukając czegoś po ulicach
- A ja nie chcę żebyś tak mówił. To żaden problem. Potrzebujesz pomocy- powiedziałam spokojnie
Rzuciłam mu koszulę i jakieś krótkie spodenki mojego taty. Podałam także ręcznik i szampon aby mógł się umyć. Jaś poszedł niepewnie do łazienki i rozpoczął kąpiel, a ja wyciągnęłam dodatkową poduszkę oraz kołdrę. Chłopak wyszedł odświeżony.
- Musisz spać ze mną...- powiedziałam niechętnie, chociaż nie był to dla mnie żaden problem- nie będę ci kazała leżeć na podłodze
- Ej, nie będzie tak źle!- zaśmiał się, zrobił minę "pedofila" i wskoczył obok mnie. Obróciłam się plecami do niego i zasnęłam.

Gdy wstałam Jan jeszcze się wylegiwał. Postanowiłam go nie budzić. Poszłam do kuchni gdzie zastałam rodziców.
- Mamo... Proszę, nie bądź zła- skierowałam wzrok na nogi, jeżdżąc stopami po kafelkach
- Za co miałabym być zła?- przetarła blat i oparła się o niego
- Bo... Teraz jest u nas Jaś. Ten nowy chłopak z mojej klasy- kuźwa, ona mnie przecież zabije...- przyszedł w nocy, ponieważ ma problem z rodzicami alkoholikami, a ja pozwoliłam mu zostać... Jak bardzo mam przerąbane i czy może zostać na kilka dni?
- Ahh...- jej mina nie wróżyła nic dobrego- no dobra, może zostać. Tylko uważaj skarbie. Cieszę się, że  powiedziałaś mi prawdę, więc żadnej kary nie będzie- uśmiechnęła się i poszła do salonu.

Kiedy otworzyłam drzwi mojego pokoju Jasiek siedział już na łóżku z uśmiechniętą buzią.
- Dzień dobry, jak się spało?- zapytałam i usiadłam obok niego
- Najlepiej jak dotychczas- przeciągnął się i "zamruczał"
- Zapraszam na śniadanie śpiochu, już 10- wstałam i ciągnęłam go za rękę do kuchni
- Dzień dobry!- krzyknął do moich rodziców, którzy nagle odwrócili się w stronę schodów
- Oh, witaj. Ty zapewne jesteś Jan? Miło cię poznać- powiedział mój tato, a mama tylko się uśmiechnęła
- Tak, dziękuję bardzo za zezwolenie na mój pobyt tutaj- najwidoczniej się trochę speszył, bo spojrzał w moją stronę
Kazałam mu usiąść na krześle przy barku co posłusznie zrobił. Zrobiłam na szybko omlet z serem, szynką i pomidorami. Nałożyłam po połowie na talerz i dosiadłam się.
- O mój Boże, jakie to pyszne!- powiedział przeżuwając resztki posiłku
- Nie mówi się z pełną buzią, ale dziękuję- uśmiechnęłam się- cieszę się, że ci smakuje
Wzięłam talerze i włożyłam do zmywarki. Pewnie zastanawia cię dlaczego nie poszłam do szkoły, przecież dzisiaj wtorek, pierwszy dzień lekcji... Odpowiedź jest prosta - mam zwolnienie. O 12 muszę iść na badania krwi, więc nie chciało mi się jechać specjalnie na kilka godzin, a później wracać. Fakt, że mam szkołę blisko siebie, ale jestem leniem. Obiecuję, że jutro pójdę! Wróciłam z Janem do pokoju. Podążał za mną wzrokiem gdy próbowałam się ogarnąć.
- A może sam byś się ubrał zamiast tak na mnie patrzeć? Hmm?- podniosłam złożone ubrania i rzuciłam w niego
- A tak, sorki- zaśmiał się razem ze mną
Założyłam czarne rurki z dziuramiszarą bluzkę z nadrukiem i czarne conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zabrałam chłopaka do jego domu, aby spakował swoje rzeczy. To nie była długa droga. Jaś wszedł do domu i zatrzasnął za sobą drzwi, najprawdopodobniej, dlatego że nie chciał abym widziała co się dzieje w środku...

*Wizja Jasia*

Natalia zaprowadziła mnie pod dom. Gdy wszedłem do środka znowu się zaczęło... Ledwo udało mi się drzwi otworzyć, bo wszystko było zastawione pustymi butelkami i puszkami po piwie i wódce, śmieci, opakowania po zamawianym jedzeniu itd. W powietrzu unosił się odór alkoholu i papierosów. Jak ja nienawidzę tego zapachu... Zacząłem kaszleć. Pomknąłem do "mojego pokoju" o ile to jeszcze można było tak nazwać. Jedyne miejsce, w którym mogłem być sam. Tam było czysto i przytulnie. Zamykałem to pomieszczenie na klucz aby opiekunowie nie mogli się tam dostać. Wparowałem do środka, złapałem dużą torbę, która leżała obok szafy i zacząłem pakować do niej niezbędne rzeczy. Oprócz ubrań i książek zabrałem także złoty medalion ze zdjęciem mojego brata. To jedyna rzecz jaka mi po nim została.Całą resztę sprzedali, a pieniądze, które zyskali wydali na używki. Byłem z nim bardzo związany. Pijaństwo rodziców doprowadziło do jego śmierci, to przez nich się zabił! Nie wybaczę im tego... Uroniłem jedną łzę, uderzając pięściami o ścianę. Zabrałem także resztę swoich oszczędności, które trzymam w zamknięciu od dłuższego czasu. Hmm... Coś jeszcze? Raczej nie. Nie mam dużo własności. Wyszedłem i ponownie zamknąłem drzwi na klucz, a dodatkowo kłódkę. Szybko przebiegłem przez zagracony pokój co chwilę potykając się o jakieś śmieci. Wybiegłem z tej meliny i postanowiłem prędko nie wracać...

*Wizja Natalii*

Jan już wyszedł. Miał ze sobą dużą i pojemną czarną torbę. Spokojnym spacerkiem wracaliśmy razem do domu. Ściskał coś w dłoni, widziałam to. Zwisał tam łańcuszek...
- Co trzymasz w ręce?- zapytałam z ciekawości
- Aaa to?- pokazał mi mały medalik- to pamiątka po moim bracie, którego bardzo kochałem...
- Co się z nim stało? Przepraszam, że tak wypytuję...- kopnęłam kamyk leżący na ulicy
- Nic się nie dzieje, nie musisz przepraszać. Dominik popełnił samobójstwo, nie dawał sobie rady z tym wszystkim. Ja zarabiałem na dom, a on musiał przebywać w jednym budynku z rodzicami... Pewnego dnia gdy wróciłem zastałem go martwego na strychu... Koszmarny widok. Nie chcę tego wspominać- włożył rzecz do małej kieszonki w swojej torbie
- Oh, przykro mi... Nie rozmawiajmy już o tym- schyliłam głowę i posmutniałam
Zrobiło mi się go żal. Stracił swojego jedynego brata. Sama nie wiem co bym zrobiła gdyby mój brat zginął... Broń Boże! O 11.25 byliśmy już w mieszkaniu. Zabrałam tylko torbę i zrobiłam lekki makijaż, a potem mama zawiozła mnie do lekarza. Janek pojechał razem z nami.

* * *

Badania miały pozytywny wynik. Na szczęście... Inaczej dostałabym skierowanie do jakiś innych lekarzy, leżałabym w szpitalu, byłabym faszerowana kolejnymi lekami tak jakbym już ich nie miała dość. Coś około 13.30 byliśmy z powrotem. Mama zabrała się za gotowanie obiadu, a ja? Ja zabrałam mojego przyjaciela do pokoju i graliśmy na konsoli. Było dużo śmiechu, ponieważ cały czas wygrywałam. A może dawał mi wygrać? Nie wiem... Czas szybko minął. Usłyszałam głos taty, który wołał nas na wspólny posiłek. Usiedliśmy na około dużego, kuchennego stołu i zajadaliśmy znakomite sushi. Rodzice rozpoczęli konwersację z Jankiem, pytali go o wiele rzeczy, ale prosiłam ich aby nie poruszali tematu o rodzinie itp. Chyba się bardzo polubili. Tatuś był zachwycony, że mają razem podobne zainteresowania. Po obiedzie poszliśmy do pokoju. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do Iwony aby podała mi dzisiejsze lekcje. Jednak oprócz zadania dowiedziałam się o czymś innym... I ja i Iwona byłyśmy kompletnie załamane...
________________________________________

Dzień dobry wieczór misiaki! Oto macie za sobą już 5 rozdział! :)
Dzisiaj trochę dłuższy, ponieważ miałam wenę, a także więcej czasu, gdyż nie poszłam na trening siatkówki z powodu mojej rozwalonej nogi. Wczoraj nadepnęłam na szkło i dosyć nieźle rozcięłam sobie piętę...
Mam nadzieję, że się podobał :D

Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE


KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^
Mój e-mail: natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 4

"Na kolację była pizza, na którą zupełnie nie miałam ochoty. Nie byłam głodna. Poszłam i zamknęłam się w swoim pokoju. Rozmyślałam o tym jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Czy coś się zmieni? Będzie lepiej? A może gorzej? Umówiłam się z Iwoną i Wiktorią o 8.50 przed szkołą. Postanowiłyśmy, że wejdziemy razem. W końcu - w grupie raźniej. Po rozmyśleniach szybko zasnęłam..."


O fuck! Zaspałam, 7.50! Troszkę mniej czasu na przygotowania. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i upięłam je długiego warkocza. Włożyłam na siebie przygotowaną wcześniej odzież, umalowałam się lekko i pobiegłam do kuchni. Pomyślałam, że przekąszę sobie coś w drodze. Złapałam torbę, do której wrzuciłam telefon i wyszłam z domu. Była godzina 8.45. Na pewno zdążę na 8.50, mam przecież tylko 5 minut drogi. 

Gdy doszłam na miejsce dziewczyny już na mnie czekały. Wiktoria jak zwykle włożyła czarne spodnie, białą bluzę z nadrukiem i białe Air Forcy. Iwona chociaż raz postawiła na bardziej elegancki strój czyli długa spódnica, czarne baletki z piękną, złotą różą na końcówkach oraz koronkową bluzeczkę, która podkreślała jej talię.

Powitałyśmy się ciepło i chwileczkę pogadałyśmy, po czym ruszyłyśmy na halę. Nasz wzrok uchwycił dużo osób ubrane w stroje galowe. Wszyscy czekali na rozpoczęcie. Ustawiłyśmy się obok naszej klasy czyli 2b. Szczerze przyznam, że się stęskniłam...ale tylko za moją wychowawczynią - panią Anetą. Jestem na profilu angielskim, tak więc ona uczy tego jakże wspaniałego języka.

Zaczyna się, chwila, w której rozpocznie się męczarnia. Dyrektorka wzięła mikrofon leżący na stoliku i swoim ciepłym, łagodnym głosem zaczęła nas witać. Po chwili moje oczy skierowały się w stronę drzwi, którymi wszedł nieco spóźniony chłopak. To pewnie ten nowy uczeń, który miał być w mojej klasie. Zajął miejsce obok. Dziewczyny zaczęły coś o nim szeptać pod nosem. Ja jednak stałam próbując unikać kontaktu wzrokowego - zgrywałam szarą myszkę.

Kątem oka przyglądałam mu się. Wysoki brunet o kasztanowych oczach. Koszula podkreślała mu mięśnie i doskonale wyrzeźbiony brzuch. Wyglądał młodo...jak na 17 lat bardzo młodo... Na lewym policzku, mniej więcej na wysokości nosa, znajdowały się dwa małe pieprzyki. Gdy się uśmiechnął dostrzegłam na jego lśniących, białych zębach aparat ortodontyczny. Zaraz, zaraz... ON SIĘ UŚMIECHNĄŁ?!
- Hej, co mi się tak przyglądasz?- wyszeptał nie niszcząc promienistego uśmiechu
- Ymm... Przepraszam, zagapiłam się- trochę się speszyłam i zarumieniłam
- A co to za rozmowy?! Pogadacie sobie później!- rozdzieliła nas biolożka 

Nienawidzę tej starej baby... Zawsze wszystko psuje i niszczy mój humor. Ale w sumie nie tylko ona. Jest też taka Karolina... Wredna suka, która zachowuje się jakby była pępkiem świata, myśli że wszyscy ją lubią, a tak naprawdę widać jak za jej plecami się śmieją, przewracają oczami! Obiera sobie ofiary, gnębi je. Ja też byłam jej "podwładną". Zazwyczaj trzyma się w grupie. No, ale nie będę mówić o niej, bo nie ma zbyt ciekawego życia...

Dyrektorka skończyła swoje przemówienie. powitała pierwszą klasę, która dopiero przyszła do tej szkoły. Po wszystkim rozeszliśmy się do swoich klas. Zaczepił mnie ten nowy, z którym niedawno rzekomo rozmawiałam.
- Hej! Mogłabyś może mnie oprowadzić? Nie za bardzo ogarniam rozmieszczenie sal- uśmiechnął się szeroko, od razu przekonując do zgody
- Cześć, no pewnie. Ty jesteś... Jarek?- zapytałam nieśmiało
- Jasiek- puścił mi oczko- a ty?
- Natalia, miło poznać- leciutko uniosłam kąciki moich ust- chodźmy teraz do naszej klasy

Pomknęliśmy w stronę drzwi z numerem 10. To sala języka angielskiego. Weszliśmy spóźnieni do środka, a wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę.
- Obyście mieli dobre wytłumaczenie- powiedziała pani Aneta
- Przepraszam, ale...- próbowałam wytłumaczyć dlaczego się spóźniliśmy
- To moja wina. Zatrzymałem Natalię, bo nie ogarniam jeszcze gdzie znajdują się dane pomieszczenia- odpowiedział za mnie Jasiek
- No dobra, wierzę. Teraz siadajcie i nie przeszkadzajcie- kontynuowała wychowawczyni 

Siadłam razem z Jankiem w ostatniej ławce, środkowy rząd. Dostaliśmy nowe plany lekcji i grafik zajęć poza lekcyjnych. Moja klasa nie zmieniła się ani trochę. Ciągłe przepychanki, kłótnie, śmiechy, latające papierki i samoloty, krzyki, i upomnienia. Dziewczęta ciągle szeptały do siebie i spoglądały w stronę Jasia, jednak on się tym nie interesował. Czasami nasze oczy się spotykały, a na twarzach malowały się uśmiechy.

Po rozmowach organizacyjnych wszyscy poszli w stronę wyjścia. Pani poprosiła Jasia żeby został chwilkę w klasie. Postanowiłam, że na niego zaczekam.

Pięć minut później wspólnie wyszliśmy. Jaś zaprosił mnie na kawę i ciastko w tutejszej kawiarni. Umówiliśmy się we wtorek o godzinie 16.30 przed miejscem spotkania. Kafejka znajduje się kilka alejek dalej od mojego domu. Jej okna skierowane są w stronę wielkiego jeziora, po którym pływają małe kaczuszki i łabędzie. Od tafli wody odbija się niebo i promienie słońca, to wygląda bajecznie. Podoba Ci się?

Okazało się, że chłopak mieszka niedaleko mnie, a dokładniej ulicę dalej. Odprowadził mnie pod sam dom i pożegnał ciepłym uśmieszkiem oraz szybkim machnięciem ręki. 

Weszłam do domu. Mojej mamie rzucił się w oczy uśmiech.
- Witaj córciu, co ty taka wesoła?- zapytała stawiając mi talerz z obiadem na kuchenny stół
- Wyobraź sobie, że do naszej klasy przyszedł nowy chłopak. Wpadł na mnie i zapytał czy mogłabym go oprowadzić, a teraz zaprosił mnie na spotkanie i odprowadził pod dom- odpowiedziałam dumnie siadając na krześle
- Oh, to świetnie! Może wreszcie przestaniesz myśleć o tym Tomku- rzuciła we mnie ścierką, którą właśnie powycierała dłonie i zaśmiała się

Zjadłam posiłek i poszłam do pokoju. Przez okno mogłam dostrzec dom Jana. Prawda, dudniło ostatnio, że obok wprowadzają się nowi sąsiedzi, ale nigdy nie spodziewałabym się, że to będzie on... Było południe, więc poszłam się przebrać w jakieś luźniejsze "ciuchy". Były to szarawe dresy z niskim stanemciemną koszulkę z napisem oraz zwyczajne, białe trampki. Usiadłam i przejrzałam nowości na internecie. 

Gdy słońce zmierzało ku zachodowi postanowiłam wyjść na spacer. Niestety sama, moja mama nie chciała mieć psa, a ja o nim marzę. Mamy czarnego kotka o imieniu Tosia. Jest strasznie mądra i bystra. Ma piękne zielono-złote oczka. Wyszukałam w półce moich słuchawek i wyszłam. Obrałam drogę przez wieś. Tam jest cicho, spokojnie, świeże powietrze, którym wspaniale się oddycha, nie ma ruchu i wspaniale widać zachód. Usiadłam na polanie obok pola gdzie znajdował się złocisty rzepak. Obserwowałam słońce i przemijające chmury. Już niedługo będzie zimniej. Można powiedzieć, że tegoroczny początek jesieni jest ciepły i słoneczny. Położyłam się na plecach, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piosenki płynące z moich słuchawek...
- Ajj! Co do diabła?!- krzyknęłam gdy nagle zostałam oblana wiadrem zimnej wody
- No witaj Natalio- moim oczom ukazała się uśmiechnięta postać Jasia- mokro?- zachichotał
- Bardzo śmieszne. Jak ty mnie tu znalazłeś?- rzucił mi ręcznik, a ja zaczęłam się wycierać
- Miałem jechać do sklepu i cię zauważyłem. Wróciłem do domu po wiadro, ręcznik i przyszedłem tutaj- obrócił się dookoła po czym usiadł koło mnie

Rozmawialiśmy chwilę, a gdy słońce już zaszło szliśmy w stronę domu. Nie wyschłam jeszcze do końca i kiedy lekko zawiało zrobiło mi się zimno. Jaś okrył mnie jego bluzą, która wspaniale otulała mnie zapachem jego perfum. Szliśmy obok siebie i zachowywaliśmy się jakbyśmy znali się od urodzenia. Wyglądaliśmy jak przyjaciele. To miłe uczucie, ale nie chcę mu na razie zaufać. Nauczyłam się uważać na wszystkie osoby i teraz nie jest tak łatwo zdobyć moje uznanie...

* * *

W domu przygotowałam sobie kanapki z nutellą. Pozmywałam po sobie naczynia, ponieważ nie opłacało się wrzucać talerza i noża do zmywarki. Przebrałam się w moją kochaną piżamkę, rozpuściłam włosy, umyłam zęby i wyszłam na balkon. Podziwiałam rozciągające się pola i pożółkniałe już liście drzew. Nagle zauważyłam coś pięknego...
________________________________________________

Hej, hej, hej! Błagam, nie krzyczcie :( Wiem, nie było znowu bardzo długo rozdziału. No kurde, czy ja mam dla kogo pisać? Proszę, udzielajcie się pod rozdziałami... 
Dobra, już nie narzekam. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i czekacie na kolejny! :3

Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE


KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^

Mój e-mail: natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 3

"Czas wyników... Chwila, na którą wszyscy ze zniecierpliwieniem czekaliśmy. Trzymałeś za mnie kciuki? Myślisz, że wygram? Pani Luiza - bo tak miała na imię ta kobieta- wzięła mikrofon i wywoływała po kolei osoby, zaczynając od 3 miejsca. Wtedy właśnie po raz kolejny się załamałam..."

I co taki ciekawy? Wygrałam. Był mały incydent, dlatego byłam załamana, bo myślałam, że jednak nie zajęłam pierwszego miejsca. Jakaś zdesperowana dziewczyna sfałszowała kopertę z wynikami. Co tym ludziom siedzi w głowie... A no tak, zapomniałabym: WOW! Nie mogę w to uwierzyć! Pierwsze miejsce!; Już lepiej. Emocje zeszły ze mnie po 5 minutach. Za chwilę wydarzy się coś, o czym nigdy nie myślałam. Iwona i Wiktoria zaczepiły mnie gdy wychodziłam z Domu Kultury.
- Hej! Czekaj! Proszę!- krzyczała Ruda gdy przyspieszyłam
- Czego chcecie? Jeśli znów macie zamiar mnie obrażać to sorry, ale nie mam ochoty tego słuchać.- niewzruszona szłam takim samym tempem
- Przepraszamy. Nie chcemy cię wyzywać, pogadamy?- zaproponowała, a ja zaczęłam się zastanawiać
- No dobra, ale tylko chwilę.- odpowiedziałam wskazując na pobliską ławkę, na którą przysiadłyśmy 
- Pierwsze co chciałyśmy ci powiedzieć, że pięknie zaśpiewałaś. Nie wiedziałyśmy, że masz taki talent. I gratulujemy wygranej!- zaczęła Wiktoria
- Dziękuję.- wtrąciłam cicho
- A drugie... No właśnie. Sądzę, że nie tylko nas denerwuje takie życie.- ciągnęła Iwona- Dlatego nasuwa mi się pytanie... Może zakopiemy topór wojenny i spróbujemy się zaprzyjaźnić?- o luju, tego się nie spodziewałam. I co ja mam powiedzieć? Nie wiem czy mogę im zaufać. W sumie, co mi szkodzi? Jednak będę zachowywała ostrożność...
- Okej. Mam nadzieję, że dotrzymacie słowa i mnie nie zawiedziecie.- przytuliłyśmy się i wymieniłyśmy numerami telefonów.

Spokojnym spacerkiem podążałam w stronę domu. Nie lubię chodzić sama, nie mam do kogo otworzyć "japy". Zadzwoniłam do Kasi, ale jak zwykle nie odbiera. Wyciągnęłam więc słuchawki, które dzisiaj wyjątkowo ze sobą zabrałam. Puściłam moją ulubioną listę odtwarzania i dalej szłam leśną ścieżką. Znów zaskoczenie, bo ujrzałam Tomka i.......jakąś dziewczynę?! Raczej plastik... Pewnie się dziwicie dlaczego się denerwuję, przecież to może być jego koleżanka, bądź ktoś z rodziny. No, ale jednak nie sądzę, że wtedy by się z nią obściskiwał. 
- To dla tej dziwki ze mną zerwałeś?!- nie wytrzymałam i krzyknęłam, a on momentalnie się odkleił patrząc przestraszony w moją stronę
- Natalia, ale to nie...- nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam
- No właśnie widzę. Szybko znalazłeś sobie pocieszenie.- odwróciłam się i ruszyłam inną drogą
Nie na długo zostałam sama. Przybiegł za mną i coś mówił, ale nie słuchałam i nie miałam takiego zamiaru. Czasami słuchawki są przydatne. Chyba się zdenerwował...
- Słuchaj! Po pierwsze nie wyzywaj jej od dziwek, bo nią nie jest!- złapał mnie mocno za ramiona i obrócił w swoją stronę
- Puść mnie psychopato!- szarpałam, aby wyrwać się z jego uścisku 
- Nie zostawię cię suko, dopóki nie zrozumiesz, że trzeba mieć szacunek do starszych!- ścisnął mocniej ręce
- Wypierdalaj!- kopnęłam go w krocze i uciekłam.
Rozpłakałam się i automatycznie rozmazał mi się tusz, pozostawiając na policzkach czarne plamy. Jak on mógł mi tak powiedzieć? Przecież jeszcze niedawno byłam jego dziewczyną... Wiedziałam, że jest agresywny, ale że aż tak? Wcześniej taki nie był, coś tu nie gra... Miał czerwone oczy... Czy on.....? Ahh, dlaczego ja się nim interesuję! To zwykły dupek, mam ważniejsze sprawy!

Byłam już w domu. Wskazówki na zegarku wskazywały, że była 16.36. Byłam głodna, więc wzięłam sobie joghurt i płatki kukurydziane. Nie chciało mi się nawet przebierać. Leniuch, prawda? No nic już nie poradzę. Rozłożyłam się na moim łóżku i puściłam TV. Po chwili jednak zdecydowałam, że się zdrzemnę. Zmyłam rozmazany makijaż, włożyłam na siebie dresy i się położyłam. Bardzo bolały mnie ramiona. Spojrzałam w lustro i dostrzegłam wielkie siniaki. Świetnie... Musiałam spać na plecach. To niezbyt wygodna pozycja, ale przecież na brzuchu nie będę leżeć. Jakoś się wyśpię...

Obudziły mnie dźwięki dobiegające z salonu. Pomyślałam, że rodzice wrócili od dziadków. Zaniepokoiły mnie tylko odgłosy tłuczonego szkła. Co się do cholery dzieje?! Zeszłam cicho na dół aby sprawdzić sytuację. Już w połowie schodów dostrzegłam tajemniczą postać w kominiarce. Złodziej... Na szczęście wszystkie drogie przedmioty trzymamy w sejfie. Wróciłam i szybko weszłam na strych gdzie znalazłam kanister z olejem. Rozlałam go na schody, zabrałam mój telefon i schowałam się w szafie. Na szczęście mam w środku zamknięcie. Kto normalny ma w szafie zamek? No właśnie ja, ale nikt nie powiedział, że jestem normalna, więc to wszystko wyjaśnia... Mówiłam rodzicom, że to się kiedyś przyda, ale nie chcieli mnie słuchać! Zadzwoniłam na policję zgłaszając włamanie. Usłyszałam zbliżającego się mężczyznę. Pośliznął się na schodach, ponieważ były śliskie przez olej, który tam rozlałam. Leżał tam aż do przyjazdu policji, bo skaleczył się w kolano. W tym czasie przyjechała pomoc. Weszli do środka, a ja zaczęłam krzyczeć żeby mogli mnie znaleźć. Ruszyli po schodach, kazałam im uważać. Złapali tego złoczyńcę. Zdejmując mu maskę okazało się, że to...... TOMEK?! No tego idioty to się nie spodziewałam...
- Zniszczę ci życie szmato! Pożałujesz, że zadzwoniłaś na gliny!- próbował się uwolnić i krzyczał oraz rzucał obelgi w moją stronę.
Zabrali go do radiowozu i odjechali...Wzięłam się za sprzątanie. Nic cennego nie zniknęło, ale za to różne szklane przedmioty były potłuczone, a nasze wspólne zdjęcia (moje i tego debila) były potargane na kawałki. Musiałam doprowadzić ten dom do ładu zanim wpadną rodzice. Oczywiście powiadomię ich o tym, ale lepiej żeby nie zastali takiego bałaganu. Włączyłam muzykę i zaczęłam krzątać się po pokoju.

Skończyłam po jakiejś godzinie. Pomieszczenie wyglądało tak jak przedtem. No może bez wazonów i większości figurek. Trudno, dokupię nowe. Przydałoby się je zmienić, bo już były przestarzałe, w niektórych miejscach uszczerbnięte, a farba powoli się zmywała.

Rodzice wrócili od dziadków o 20.00. Na początku nie zauważyli żadnych zmian. Poprosili mnie abym zaniosła Marcelka - czyli mojego brata - do jego pokoju aby mógł dalej spać. Gdy wykonałam zadanie wróciłam i zaczęłam rozmowę z rodzicami. Wytłumaczyłam im całą sytuację, nie wyglądali na zdenerwowanych.
- Nawet dobrze, że to figurki zostały zniszczone, nigdy mi się nie podobały- zaśmiał się tatuś
- Nie uwierzycie kto to był.- powiedziałam zakładając nogę na nogę- Tomek.
- Tomasz?! Zabiję gnojka!- zezłościł się ojciec- żeby mi córkę straszyć i niszczyć nasze rzeczy!
- A jak wszedł do domu?- wtrąciła mama uspokajając jednocześnie tatę
- Nie wiem właśnie, drzwi były na 100% zamknięte- przeczesałam palcami włosy- zaraz... KLUCZE! Musimy wymienić zamki, bo będzie częściej przychodził.
- Dzwonię po fachowca- powiedział mój ojczulek i poszedł po telefon.

Chwilę później mieliśmy już wymienione zamknięcia. Trwało to szybko. Nie zapłaciliśmy dużo, gdyż był to znajomy taty. Fajnie, że ma takie znajomości. Bynajmniej dużo zniżek nam dają. 

O 22.00 wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka, Przez okno podziwiałam piękne gwiaździste niebo i pełnię księżyca. Z szafki podniosłam telefon i włączyłam facebook'a. Nic ciekawego się nie działo. Przejrzałam aktualności i poszłam spać.

- Pomocy! Co się dzieje?!- atak duszności, nie umiałam oddychać
Rodzice przybiegli wystraszeni, tata wziął mnie na ręce i zawiózł autem do szpitala, Nadal się dusiłam. Dostałam maskę tlenową i kroplówkę z środkami uspokajającymi. Zasnęłam. Potem niczego nie pamiętałam, a o wszystkim dowiedziałam się od rodziców. To dopiero drugi raz. Dopiero... A jeśli będzie tego więcej? Nie, tylko nie to...

Został mi tylko tydzień wakacji, a ja siedzę w szpitalu... Nic "lepszego" mnie chyba nie mogło spotkać... Co ja zrobię jeśli dopadnie mnie to w szkole? Będę źle się z tym czuła jeśli zaczną brać mnie na litość. Tak jakbym była jakaś chora umysłowo... Wypisali mnie po kilku dniach. 

Poprosiłam mamę aby zabrała mnie do Kasi. Jej noga już lepiej wyglądała. Jeszcze kulała, ale dawała radę, Pogadałyśmy chwilę, wypiłyśmy gorącą czekoladę, pośmiałyśmy się... Wspominałyśmy czasy dzieciństwa, jak razem się bawiłyśmy. Jesteśmy dla siebie jak siostry...

Wieczorem wróciłam do domu. Tam czekały już leki, które lekarz przepisał mi w razie kolejnych ataków (żeby im zapobiec). Połknęłam kilka tabletek i jakiś syrop nie wiem po cholerę... 

W nocy zakradłam się do kuchni i zabrałam małe piwko. Raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi. Tym bardziej, że był to "radler", który smakuje jak zwykła lemoniada. Wypiłam i próbowałam usnąć.

- Jutro szkoła, a ja nie mam pojęcia w co się ubrać- mówiłam do siebie stojąc przed szafą.
W końcu doszłam do wniosku, że założę jasnoróżową koszulę z ćwiekamiczarną, rozkloszowaną spódnicę oraz kremowe koturny z ozdobami. Przygotowałam wszystko na moim manekinie i poszłam zrobić sobie moją ulubioną herbatkę o smaku gruszki i karmelu. Mmm, jest taka pyszna! Książki do szkoły mam już kupione. Pomyślałam, że przejrzę sobie co będziemy omawiać na lekcjach.

Po skończonej "pracy" rzuciłam się na łóżko i leniuchowałam. Napisałam coś w moim pamiętniku, słuchałam muzyki, oglądałam TV. Rodzice wiedzieli, że się dobrze uczę, bo chcę dostać się na wymarzone studia. Chciałabym pracować za granicą. W prawdzie mieszka tam moja kuzynka, ale od kilku lat nie mamy ze sobą kontaktu. Nie wiem czemu, przecież zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Wiele bym dała żeby chociaż chwilkę z nią pogadać. Szkoda, że tak się stało, brakuje mi jej...

Nastawiłam budzik na 7.30, bo już o 9.00 miało być rozpoczęcie. Znów spotkam się z moją debilną klasą. Będę ciągle słyszała "śledziu" rzucane w moim kierunku. To głupie. Podobno w naszej klasie pojawi się jakiś nowy chłopak. Dziewczyny mówiły mi, ze to przystojniak, ale nie uwierzę dopóki nie zobaczę na własne oczy. 

Poszłam do zamrażalki po moje ulubione lody o smaku "straciatella". Nałożyłam sobie trochę do pucharka, sypnęłam wiórkami kokosowymi i zabrałam się za konsumowanie. Musiałam jeszcze przygotować mojemu bratu, bo sama nigdy nie mogę spokojnie zjeść. 

Na kolację była pizza, na którą zupełnie nie miałam ochoty. Nie byłam głodna. Poszłam i zamknęłam się w swoim pokoju. Rozmyślałam o tym jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Czy coś się zmieni? Będzie lepiej? A może gorzej? Umówiłam się z Iwoną i Wiktorią o 8.50 przed szkołą. Postanowiłyśmy, że wejdziemy razem. W końcu - w grupie raźniej. Po rozmyśleniach szybko zasnęłam...
________________________________________________

Najmocniej Was przepraszam za to, że przez tak długi okres czasu nie było rozdziału :( Mam nadzieję, że zrozumiecie, że mam szkołę, muszę poprawić oceny, bo się trochę opuściłam czego bardzo żałuję i jeszcze do tego wszystkiego rodzinne sprawy :/ W tym czasie jednak zostałam nominowana do "Liebster Blog Award" co mnie mega pozytywnie zaskoczyło :)
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał ;) 


Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE

KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^
Mój e-mail:  natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3


niedziela, 19 kwietnia 2015

Liebster Blog Award!

Mam tylko 2 rozdziały, a już zostałam nominowana! Dziękuję Ci Iwona (http://opowiadanielouistomlinson.blogspot.com/)!

Pytania:
1. Od kiedy zaczęłaś pisać?
- Ahh... Kiedyś znalazłam na telefonie aplikację z różnymi opowiadaniami. Pomyślałam 'czemu nie, mogę spróbować'. Wtedy zaczęłam coś wymyślać. Po jakimś czasie usunęłam tę aplikację. Kilka miesięcy temu znowu zaczęłam się tym 'jarać'. Dzięki namowie przyjaciółek założyłam pierwszego bloga ;)
2. Ulubiona książka?
- Bobbie Pyron - Droga do domu
- Patrick Carman - Mroczne Wzgórza
3. Ulubieniec z 1D?
- Harry i Niall :*
4. Jaka czynność sprawia ci szczęście?
- Śpiew! <3 No i oglądanie YouTuba oraz spotkania z przyjaciółmi ;)
5. Sama zadecydowałaś pisać czy ktoś cię do tego namawiał?
- Na początku tak, później do założenia bloga namawiały mnie przyjaciółki :)
6. Piszesz dla siebie czy dla innych?
- Po części dla siebie, ale w większości DLA INNYCH! Nie miałoby to sensu gdybym pisała tylko dla siebie. Dlatego tak bardzo proszę o komentarze, bo chcę mieć pewność, że ktoś to czyta.
7. Inne pasje oprócz pisania?
- Siatkówka oraz amatorskie śpiewanie ^^
8. Czy twoi przyjaciele toleruję to że piszesz bloga?
- Ależ oczywiście! To znaczy...CHYBA XD
9. Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
- Zespół: Imagine Dragons, One Republic, One Direction
- Piosenkarz: GrubSon
- Piosenkarka: Selena Gomez (?)
10. Ile napisałaś blogów?
- 2
11. Największe twoje marzenie?
- Pojechać na koncert Imagine Dragons lub spotkać się z moimi ulubionymi Youtuberami :(((

Ja nominuję:
1. http://www.froncala.blogspot.com/#_=_
2. http://hellandblue.blogspot.com/
3. http://hope-life-multi-fanfiction.blogspot.com/
4. http://thanksthatyouare.blogspot.com/#_=_
5. http://xxankaxx.blogspot.com/
6. http://ibtyclm.blogspot.com/
7. http://whymejdabrowsky.blogspot.com/
8. http://egospondeo.blogspot.com/

Nie ma 11, ale niestety nie czytam tak dużo blogów. Jednak myślę, że moje ulubione wystarczą ;)

Pytania dla was:
1. Ulubiony Youtuber?
2. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga? Co cię do tego nakłoniło?
3. Jak długo jesteś ze swoim ulubieńcem z YouTuba? (czas oglądania)
4. Czy tobie samej podoba się swój blog?
5. Ulubiona piosenka lub utwór, którego mogłabyś słuchać do końca życia?
6. Kogo oglądasz na YT?
7. Kolor ścian w pokoju?
8. O czym marzysz?
9. Twój ulubiony blog?
10. Jakiego rodzaju muzyki najczęściej słuchasz?
11. Czy masz osobę, której możesz powiedzieć o wszystkim?

To na tyle. BARDZO DZIĘKUJĘ!!!

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 2

"O co jej chodzi z tym "czekaj"? Wtedy nie miałam siły myśleć. Sięgnęłam po pilot leżący na komodzie i włączyłam muzykę. Mama przyniosła mi talerz zupy pomidorowej na obiad. Cicho położyła go na stole i wyszła. Zdziwiło mnie to, bo nigdy nie pozwala mi jeść we własnym pokoju. Straciłam apetyt. Z dworu dobiegał dźwięk podjeżdżającego auta. Wyglądałam za okno. Z samochodu wysiadała Kasia. Niezmiernie się ucieszyłam. Po chwili przyjaciółka była już w moim pokoju. Rzuciła się w moje ramiona. Ze swojego plecaka wyciągnęła małe pudełeczko. Podała mi je. Ciekawiło mnie co to.
- No otwórz! - trzymała kciuki nalegając 
Zrobiłam to co kazała. Uchyliłam wieczko i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był to..."

Tak wiem... Przerwałam w ciekawym momencie, prawda? Nikt nie powiedział, że nie będę tego robić... No dobra, wracam do opowiadania...

A więc był to... przepiękny wisiorek! Na srebrnym łańcuszku wisiała połówka serca z napisem "Best Friends". Kasia miała drugą, na której widniało "Forever".
- Kasiu, nie wiem jak się odwdzięczyć...- siedziałam na podłodze zapatrzona we wnętrze pudełeczka
- Weź przestań, nie musisz! To twój prezent urodzinowy- uśmiechnęła się i przetarła dłonią po moich plecach- a teraz ubieraj się i idziemy na miasto!
No dobra... Lubię z nią wychodzić. Spojrzałam do szafy. Wyciągnęłam białą bluzkę z nadrukiemmiętowe spodnie oraz takiego samego koloru jak koszulka Vansy. Zabrałam brązową, skórzaną torbę, spakowałam portfel, telefon i szczotkę do włosów. Umalowałam się lekko i mogłyśmy wyjść. Zazwyczaj spędzam dużo czasu na wybieraniu ubrań. Tak... Całe dwie szafy wypchane ciuchami, a ja nie mam co na siebie założyć... Też tak masz?
- Mamo, wychodzimy na miasto!- krzyknęłam do mamy schodząc ze schodów
- Ok, bawcie się dobrze!- odpowiedziała z kuchni
- Do widzenia!- Kasia pożegnała się i wyszłyśmy
Przechodziłyśmy alejkami, przeglądając witryny w sklepach. Zapowiadało się dosyć dobrze... No niestety nie dla mnie... Szłyśmy chodnikiem obok ratusza. Ujrzałam Wiktorię i Iwonę... Jeszcze ci o tym nie mówiłam, ale... Te dziewczyny są moimi wrogami. Zawsze czuły się ode mnie lepsze. Wyzywały i tak dalej... Wtedy też tego nie uniknęłam.
- Ooo! Kogo my tu widzimy? Czyżby śledziu?- zaczęły się śmiać i mi dogryzać
- Oszczędźcie sobie...- odpowiedziałam zrezygnowana
Zapytasz pewnie skąd to przezwisko, mam rację? Ahh... Chodzę do klasy z chłopakami, którzy "siedzieli" i się uwzięli właśnie na mnie. Wymyślili tę głupią nazwę żeby mnie wkurzyć. Byłam na nią skazana...

Szybkim tempem odeszłyśmy w drugą stronę. Nie miałam dzisiaj ochoty się z nimi użerać. Załatwię to w szkole. Jak myślisz, dam radę? No pewnie, w końcu jestem wredna. Z czasem opowiem ci o najgłupszych uwagach wystawionych w naszej szkole...

Teraz zadam ci kolejne pytanie. Czy między największymi wrogami może coś pęknąć i nienawiść, zamieni się w przyjaźń?

Wróciłyśmy z Kasią do domu. Po drodze kupiłyśmy paczkę chipsów i dwie duże puszki napojów energetycznych. Moich rodziców nie było, ponieważ siedzieli już w pracy. A co z bratem? Tak, mam brata. Młodszy i szczerze...strasznie wkurzający. Okazało się, że nocuje przez TYDZIEŃ u cioci! To najlepsza do tej pory wiadomość... Zaczęłyśmy oglądać różne komedie. Były świetne, bo przez cały seans płakałyśmy ze śmiechu... A w sumie my się ze wszystkiego śmiejemy.

Było tak świetnie, że zasnęłyśmy około 4.00 nad ranem. No i jeszcze obudziła mnie o 9.00... Miałam ochotę jej przywalić... Ale tak porządnie. Przecież wyglądałam jak ZOMBIE! Ogarnęłyśmy pokój i ubrałyśmy się w coś. Ja założyłam jasno niebieską koszulęróżowe jeansy i niebieskie tenisówki, a do tego jasna torba. Rodzice jeszcze spali, a ja nie miałam zamiaru ich budzić. Zeszłyśmy na dół do kuchni, a ja wyciągnęłam z lodówki składniki na jajecznicę. Lecz ta była z pomidorem i szczypiorkiem. Przygotowałam od razu więcej, żeby wystarczyło dla mamy i taty. Po pożywnym śniadaniu wrzuciłam brudne naczynia do zmywarki. Moja przyjaciółka uwielbia jeździć konno, tak więc postanowiłam z nią pojechać na godzinkę do stadniny. Zabrałam kurtkę i zostawiłam rodzicom jeszcze karteczkę:

"Pojechałam z Kasią na konie. Jajecznica jest w lodówce. Smacznego! :)"

Wyciągnęłam z garażu rower, a Kasię wzięłam na bagażnik. Jest to rower mamy, ale ja z niego korzystam, bo mój się cały rozwala...

Jechałyśmy (to znaczy ja jechałam) polną dróżką. Było na prawdę przyjemnie. Słońce ogrzewało wszystko wokół, a letni wietrzyk pięknie rozwiewał moje włosy. Oh, ale to sztucznie brzmi... Dojechałyśmy na miejsce. Przywitałyśmy wszystkie konie. Dziewczyna przygotowała rumaka, na którym będzie dzisiaj jeździć i poszła na wybieg. Na początku zataczała wielkie koła stempem, a później przeszła na kłus, Na galop było tam zbyt mało miejsca. W pewnym momencie koń się czegoś przestraszył, a Kasia straciła nad nim kontrolę. Stanął demba i uciekł zrzucając dziewczynę z grzbietu na piaszczyste podłoże. Ponieważ zwierz był dosyć duży, upadek zakończył się najprawdopodobniej złamaniem. Zadzwoniłam po rodziców, którzy po nas przyjechali. Zawieźliśmy przyjaciółkę do szpitala. Po prześwietleniu doktor potwierdził moje obawy. Czekałam aż założą jej gips. Teraz będę musiała jej pomagać... Chociaż dla mnie to nie będzie jak obowiązek tylko przyjemność. Będę mogła spędzać z nią więcej czasu.

Spod szpitala Kasia zadzwoniła po swojego tatę. Miał ją zabrać do domu, a ja wróciłam z moimi rodzicami. Ahh... Co za pech! Współczuję jej...

Siedziałam w moim pokoju. Włączyłam telewizję i odpaliłam laptopa. Szukałam kanału, na którym jest coś ciekawego. W końcu znalazłam mój ulubiony "serial". Weszłam tylko na facebook'a...
- Ooo, ktoś jeszcze o mnie pamięta?- powiedziałam sama do siebie gdy zobaczyłam nową wiadomość.
Najechałam myszką na ikonkę i kliknęłam przycisk. Wiesz może kto do mnie napisał? Nie? No to zobacz...

"Haha śledziu, jak ty się ubierasz?!"

"Znowu masz problem Iwona? Ubieram się tak jak chcę."

"Tak, mam problem! Nie dziwię się, że Tomuś z tobą zerwał!"

"Skąd ty o tym wiesz?! Wiesz co... SPIERDALAJ."

"Mam swoje sposoby. A co, śledziu się boi?"

"Nie, nie boję się, ale ja też mam uczucia."

"Oh, tylko się nie popłacz!"

"Nie jestem tobą."

"Dobra, koniec tego..."

"No to spadaj i nie zawracaj mi już więcej głowy."

Ehh... Ale to jest żałosne. Aż mi się niedobrze robi. Wiktoria jeszcze nie jest taka zła, ale Iwona... Szkoda słów. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego ona tak się interesuje moim życiem. Czemu to mnie musiało spotkać spośród tylu innych osób na świecie? Zdenerwowałam się. Zamknęłam laptopa i otworzyłam mój pamiętnik. Dawno nic nie pisałam... Zaczęłam coś bazgrać. Gdy spojrzałam na zegarek była godzina 14.23. Pomyślałam, że nie będę marnować takiego pięknego dnia i się przejdę. Wyłączyłam sprzęt i wyszłam. 

Spacerowałam uliczką obok Domu Kultury. Na drzwiach zauważyłam plakat.

"Konkurs śpiewacki!
Sprawdź swoje umiejętności i zaśpiewaj dowolną piosenkę.
Konkurs odbędzie się 20 lipca o godzinie 13.30 w 
największej sali Domu Kultury. 
Zapraszamy do wspólnej rywalizacji!"

Hmm... Brzmiało ciekawie. I co? Pójdę? Pomyśl nad odpowiedzią i czytaj dalej..........już? No to kontynuuję. Dumałam chwilę nad tym czy zgłoszę się do konkursu.
- Kurcze... Może dam radę? To jest moja szansa. Ale... Co będzie jeśli się zestresuję? Zrobię z siebie pośmiewisko...- mówiłam cichutko- Ahh... Raz kozie śmierć!
Otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę stołu z zapisami. Na krzesełku za stolikiem siedziała pani, która wpisywała uczestników. Może sobie odpuszczę? Jeszcze nie jest za późno... Nie! Zrobię to. Podeszłam.
- Dzień dobry! Chciałabym się zapisać do konkursu.- uśmiechnęłam się przyjaźnie, a kobieta go odwzajemniła
- Dzień dobry! Jak się pani nazywa?- wzięła długopis
- Natalia Klerk- popatrzyłam na kartkę
- Dziękuję, do zobaczenia na konkursie!
Teraz trzeba się przygotować... Wróciłam do domu i zaczęłam szukać piosenki "dla mnie". Po godzinie postawiłam na dzieło jednego z moich ulubionych zespołów. Resztę wieczoru spędziłam na śpiewaniu...

*DZIEŃ KONKURSU*
To już dzisiaj. Muszę pokonać mój lęk. Ubrałam śliczną czarno białą sukienkę i białe szpilki, zrobiłam lekki makijaż, a włosy upięłam w luźny kok. Była godzina 13.00, więc musiałam już wychodzić. Po 15 minutach byłam na miejscu. O dziwo było dużo uczestników. Wiedziałam, że nie mam szans na wygraną. Byłam 5 w kolejce do występu. W skład jury wchodziło dwoje mężczyzn i kobieta, u której się zapisywałam.

Nadeszła moja kolej. Ciepłym głosem wywołali mnie. Wyszłam na scenę i dojrzałam na widowni...Kogo? Oczywiście Wiktorię i Iwonę... Już mniejsza o to. Rozpoczęłam mój występ. Poczułam się jakbym była sama na łące... Muszę przyznać, że nawet dobrze mi szło...

Po występie usłyszałam duże i głośne oklaski. Ukłoniłam się i poszłam za kulisy. Podczas przerwy zdążyłam zakolegować się z kilkoma osobami. Na wzajem sobie gratulowaliśmy.

Czas wyników... Chwila, na którą wszyscy ze zniecierpliwieniem czekaliśmy. Trzymałeś za mnie kciuki? Myślisz, że wygram? Pani Luiza - bo tak miała na imię ta kobieta- wzięła mikrofon i wywoływała po kolei osoby, zaczynając od 3 miejsca. Wtedy właśnie po raz kolejny się załamałam...
________________________________________________
Siello! No i jest 2 rozdział ^^ Zadowoleni? Piszcie swoje opinie w komentarzach!

Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE


KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są po lewej stronie ^^
Od dzisiaj zaczynam przestrzegać zasady - JEŚLI NIE BĘDZIE CO NAJMNIEJ 3 KOMENTARZY POD ROZDZIAŁEM TO NIE WSTAWIAM KOLEJNEGO :C
Miłego dnia misiaczki <3

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 1

Cześć, jestem Natalia. Kojarzysz mnie? Pewnie nie. No i się nie dziwię. Jestem zwyczajną nastolatką, mam przecież 19 lat. No to może opowiem coś o sobie żebyś mnie lepiej poznał, ok?

Tak jak już wspomniałam, jestem Natalia i mam 19 lat. Długie włosy, zielono-szare oczy... Czego nie lubię w sobie najbardziej? Mojej figury. Mam drobną nadwagę i to mi przeszkadza. Niestety, wszystko przez geny. Moi rodzice też nie mogą się pocieszyć wspaniałą sylwetką. Jestem również niska - to także sprawka genów. No cóż, próbuję zrzucić te zbędne kilogramy, biegam, ćwiczę, ale to i tak na nic. Już się w sumie do tego przyzwyczaiłam. Przez słaby wzrok noszę okulary i myślę, że dodają mi uroku. Jeśli chodzi o moje paznokcie... NIE POTRAFIĘ PRZESTAĆ ICH OBGRYZAĆ! Próbuję się powstrzymać różnymi sposobami, ale to już chyba mój nawyk, którego staram się za wszelką cenę pozbyć. Marzę o pięknych, długich paznokciach. A teraz? Są okropne! Ale odejdźmy już ode tego tematu...

W sprawie mojego charakteru... Pierwsze słowo jakie mi przychodzi na myśl to SZALONA! Tak, jestem strasznie zwariowana. Śmieję się praktycznie z każdej rzeczy i wszystkie sytuacje potrafię zmienić na weselsze (no, prawie wszystkie...). Co tu ukrywać, uwielbiam zabawę. Gdybym miała wyliczać moje cechy to... jestem leniwa, uparta, zabawna, nieprzewidywalna, zmęczona, albo pełna energii, czasami wredna, troszkę nieśmiała i podatna na nowe znajomości. Dobrze jest poznawać nowych ludzi...

Co do moich zainteresowań - nigdy nie mam stałych. Lubię eksperymentować i próbować różnych, nowych rzeczy. Obecnie kocham śpiewać i grać w siatkówkę (no i ewentualnie denerwować moją przyjaciółkę jeśli to też się liczy). Co z tego, że śpiewam (ładnie z tego co mi mówią) skoro nie potrafię zrobić tego przed kimś? Mam tak jakby fobię, nie daję rady śpiewać przed większą publiką. Kiedyś może dam radę, ale na to jeszcze czas...

Jako iż już się trochę przedstawiłam, to może teraz zacznę opowiadać co takiego "ciekawego" wydarzyło się w moim życiu? Na to czekasz, prawda? W sumie to nic. Tylko coś nieprawdopodobnego, ale o tym przekonasz się odrobinę później...
Tak więc, zaczynajmy...

Przenieśmy się trochę w czasie do dnia, gdy skończyłam 17 lat... Razem z moim wspaniałym chłopakiem - Tomkiem - świętowałam moje urodziny. Zaczyna się niepozornie prawda? Nic bardziej mylnego... Wtedy zaczęła się ta cała "fantastyczna" historia.
To miał być najlepszy dzień w moim życiu - 15 lipiec. Rodzice przygotowali piękny tort (w sensie mama, bo tatuś nie jest w tym zbyt dobry). Dostałam także cudowny prezent - mikrofon. Wiedzieli, że zawsze taki chciałam (w końcu trułam im o tym od zeszłego roku). Zdziwiło mnie tylko to, że nie dostałam nic od Tomka. Od rana wydawał się jakiś inny. Czułam,że się czymś przejmuje. Tylko czym? Jestem z nim już od pół roku, więc znam go na tyle, że powinnam wiedzieć, ale teraz nie potrafiłam tego zrobić. Czułam, że to nie jest nic dobrego i miałam rację...
- Tomek, co się dzieje? Widzę, że coś cię trapi.- posmutniałam i przejechałam dłonią po jego policzkach
- Natalia...- wymachiwał rękami i ruszał ustami nie wydobywając z siebie żadnego odgłosu- Przepraszam, z nami koniec.
- A...a...ale.... - jąkałam się i czułam jak łzy napływają mi do oczu, a on zwiał. Tak po prostu zostawił mnie samą. Po 6 miesiącach związku?! Co za dupek! Jak on mógł mi to zrobić?! W urodziny? Kompletnie się załamałam. Zapłakana pobiegłam do mamy.
- Natalko kochanie, co się stało?- zrobiła zdziwioną minę- widziałam jak Tomek wychodzi. Nawet się nie pożegnał. Wszystko dobrze między wami?
- Nie mamo, nic nie jest dobrze...- powiedziałam przez łzy, a ona mocno mnie przytuliła i pocałowała w czoło
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze- poprawiła palcem moją grzywkę zakładając ją za ucho i uśmiechając się lekko
Ja jednak nie potrafiłam odwzajemnić tego uśmiechu. Byłam zbyt zdołowana... I wydawałoby się, że nic nie mogłoby zepsuć dzisiejszego poranka. Czasami najbardziej niepozorne dni, stają się pełne nowości i przygód. Wracając do tamtej chwili... Usiadłam na parapecie w swoim pokoju. Pod nim znajduje się wysokie łóżko. Jest strasznie miękkie - tak jak lubię. Patrzyłam w okno i nadal szlochałam. Słońce oświetlało moje włosy. W tej chwili brakowało mi bliskiej osoby, której mogłabym się zwierzyć. Nie to, że nie mam przyjaciół. Mam jedną najwspanialszą przyjaciółkę - Kasię. Traktuję ją jak siostrę. Brakuje mi jej, ponieważ przez cały rok szkolny była w akademiku. Przyjeżdżała tylko w niektóre weekendy.W domu powinna być dopiero za dwa dni - tak mi mówiła. Pozostało mi tylko siedzieć i użalać się nad sobą. Napisałam jej jeszcze SMS z nadzieją, że znajdzie czas aby go przeczytać.

"Hej, musimy pogadać. Potrzebuję twojej pomocy..."

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Niemal od razu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości co rzadko się zdarza.

"Hejka kochanie, co się stało? Nie martw się i czekaj."

O co jej chodzi z tym "czekaj"? Wtedy nie miałam siły myśleć. Sięgnęłam po pilot leżący na komodzie i włączyłam muzykę. Mama przyniosła mi talerz zupy pomidorowej na obiad. Cicho położyła go na stole i wyszła. Zdziwiło mnie to, bo nigdy nie pozwala mi jeść we własnym pokoju. Straciłam apetyt. Z dworu dobiegał dźwięk podjeżdżającego auta. Wyglądałam za okno. Z samochodu wysiadała Kasia. Niezmiernie się ucieszyłam. Po chwili przyjaciółka była już w moim pokoju. Rzuciła się w moje ramiona. Ze swojego plecaka wyciągnęła małe pudełeczko. Podała mi je. Ciekawiło mnie co to.
- No otwórz! - trzymała kciuki nalegając 
Zrobiłam to co kazała. Uchyliłam wieczko i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był to...
________________________________________________
Siello! Oto i pierwszy rozdział! Piszcie swoje opinie w komentarzach! :)
Z góry bardzo przepraszam za to, że tak długo musieliście czekać, ale miałam małą spinę w domu i problemy z internetem :c Mam nadzieję, że mi wybaczycie...

Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE

KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są po lewej stronie ^^
Dziękuję Wiktorii i Iwonie - moim dwóm przyjaciółkom, które mnie wspierały i dawały kopa w dupę żebym się ruszyła i pisała rozdział :D