sobota, 9 maja 2015

Rozdział 3

"Czas wyników... Chwila, na którą wszyscy ze zniecierpliwieniem czekaliśmy. Trzymałeś za mnie kciuki? Myślisz, że wygram? Pani Luiza - bo tak miała na imię ta kobieta- wzięła mikrofon i wywoływała po kolei osoby, zaczynając od 3 miejsca. Wtedy właśnie po raz kolejny się załamałam..."

I co taki ciekawy? Wygrałam. Był mały incydent, dlatego byłam załamana, bo myślałam, że jednak nie zajęłam pierwszego miejsca. Jakaś zdesperowana dziewczyna sfałszowała kopertę z wynikami. Co tym ludziom siedzi w głowie... A no tak, zapomniałabym: WOW! Nie mogę w to uwierzyć! Pierwsze miejsce!; Już lepiej. Emocje zeszły ze mnie po 5 minutach. Za chwilę wydarzy się coś, o czym nigdy nie myślałam. Iwona i Wiktoria zaczepiły mnie gdy wychodziłam z Domu Kultury.
- Hej! Czekaj! Proszę!- krzyczała Ruda gdy przyspieszyłam
- Czego chcecie? Jeśli znów macie zamiar mnie obrażać to sorry, ale nie mam ochoty tego słuchać.- niewzruszona szłam takim samym tempem
- Przepraszamy. Nie chcemy cię wyzywać, pogadamy?- zaproponowała, a ja zaczęłam się zastanawiać
- No dobra, ale tylko chwilę.- odpowiedziałam wskazując na pobliską ławkę, na którą przysiadłyśmy 
- Pierwsze co chciałyśmy ci powiedzieć, że pięknie zaśpiewałaś. Nie wiedziałyśmy, że masz taki talent. I gratulujemy wygranej!- zaczęła Wiktoria
- Dziękuję.- wtrąciłam cicho
- A drugie... No właśnie. Sądzę, że nie tylko nas denerwuje takie życie.- ciągnęła Iwona- Dlatego nasuwa mi się pytanie... Może zakopiemy topór wojenny i spróbujemy się zaprzyjaźnić?- o luju, tego się nie spodziewałam. I co ja mam powiedzieć? Nie wiem czy mogę im zaufać. W sumie, co mi szkodzi? Jednak będę zachowywała ostrożność...
- Okej. Mam nadzieję, że dotrzymacie słowa i mnie nie zawiedziecie.- przytuliłyśmy się i wymieniłyśmy numerami telefonów.

Spokojnym spacerkiem podążałam w stronę domu. Nie lubię chodzić sama, nie mam do kogo otworzyć "japy". Zadzwoniłam do Kasi, ale jak zwykle nie odbiera. Wyciągnęłam więc słuchawki, które dzisiaj wyjątkowo ze sobą zabrałam. Puściłam moją ulubioną listę odtwarzania i dalej szłam leśną ścieżką. Znów zaskoczenie, bo ujrzałam Tomka i.......jakąś dziewczynę?! Raczej plastik... Pewnie się dziwicie dlaczego się denerwuję, przecież to może być jego koleżanka, bądź ktoś z rodziny. No, ale jednak nie sądzę, że wtedy by się z nią obściskiwał. 
- To dla tej dziwki ze mną zerwałeś?!- nie wytrzymałam i krzyknęłam, a on momentalnie się odkleił patrząc przestraszony w moją stronę
- Natalia, ale to nie...- nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam
- No właśnie widzę. Szybko znalazłeś sobie pocieszenie.- odwróciłam się i ruszyłam inną drogą
Nie na długo zostałam sama. Przybiegł za mną i coś mówił, ale nie słuchałam i nie miałam takiego zamiaru. Czasami słuchawki są przydatne. Chyba się zdenerwował...
- Słuchaj! Po pierwsze nie wyzywaj jej od dziwek, bo nią nie jest!- złapał mnie mocno za ramiona i obrócił w swoją stronę
- Puść mnie psychopato!- szarpałam, aby wyrwać się z jego uścisku 
- Nie zostawię cię suko, dopóki nie zrozumiesz, że trzeba mieć szacunek do starszych!- ścisnął mocniej ręce
- Wypierdalaj!- kopnęłam go w krocze i uciekłam.
Rozpłakałam się i automatycznie rozmazał mi się tusz, pozostawiając na policzkach czarne plamy. Jak on mógł mi tak powiedzieć? Przecież jeszcze niedawno byłam jego dziewczyną... Wiedziałam, że jest agresywny, ale że aż tak? Wcześniej taki nie był, coś tu nie gra... Miał czerwone oczy... Czy on.....? Ahh, dlaczego ja się nim interesuję! To zwykły dupek, mam ważniejsze sprawy!

Byłam już w domu. Wskazówki na zegarku wskazywały, że była 16.36. Byłam głodna, więc wzięłam sobie joghurt i płatki kukurydziane. Nie chciało mi się nawet przebierać. Leniuch, prawda? No nic już nie poradzę. Rozłożyłam się na moim łóżku i puściłam TV. Po chwili jednak zdecydowałam, że się zdrzemnę. Zmyłam rozmazany makijaż, włożyłam na siebie dresy i się położyłam. Bardzo bolały mnie ramiona. Spojrzałam w lustro i dostrzegłam wielkie siniaki. Świetnie... Musiałam spać na plecach. To niezbyt wygodna pozycja, ale przecież na brzuchu nie będę leżeć. Jakoś się wyśpię...

Obudziły mnie dźwięki dobiegające z salonu. Pomyślałam, że rodzice wrócili od dziadków. Zaniepokoiły mnie tylko odgłosy tłuczonego szkła. Co się do cholery dzieje?! Zeszłam cicho na dół aby sprawdzić sytuację. Już w połowie schodów dostrzegłam tajemniczą postać w kominiarce. Złodziej... Na szczęście wszystkie drogie przedmioty trzymamy w sejfie. Wróciłam i szybko weszłam na strych gdzie znalazłam kanister z olejem. Rozlałam go na schody, zabrałam mój telefon i schowałam się w szafie. Na szczęście mam w środku zamknięcie. Kto normalny ma w szafie zamek? No właśnie ja, ale nikt nie powiedział, że jestem normalna, więc to wszystko wyjaśnia... Mówiłam rodzicom, że to się kiedyś przyda, ale nie chcieli mnie słuchać! Zadzwoniłam na policję zgłaszając włamanie. Usłyszałam zbliżającego się mężczyznę. Pośliznął się na schodach, ponieważ były śliskie przez olej, który tam rozlałam. Leżał tam aż do przyjazdu policji, bo skaleczył się w kolano. W tym czasie przyjechała pomoc. Weszli do środka, a ja zaczęłam krzyczeć żeby mogli mnie znaleźć. Ruszyli po schodach, kazałam im uważać. Złapali tego złoczyńcę. Zdejmując mu maskę okazało się, że to...... TOMEK?! No tego idioty to się nie spodziewałam...
- Zniszczę ci życie szmato! Pożałujesz, że zadzwoniłaś na gliny!- próbował się uwolnić i krzyczał oraz rzucał obelgi w moją stronę.
Zabrali go do radiowozu i odjechali...Wzięłam się za sprzątanie. Nic cennego nie zniknęło, ale za to różne szklane przedmioty były potłuczone, a nasze wspólne zdjęcia (moje i tego debila) były potargane na kawałki. Musiałam doprowadzić ten dom do ładu zanim wpadną rodzice. Oczywiście powiadomię ich o tym, ale lepiej żeby nie zastali takiego bałaganu. Włączyłam muzykę i zaczęłam krzątać się po pokoju.

Skończyłam po jakiejś godzinie. Pomieszczenie wyglądało tak jak przedtem. No może bez wazonów i większości figurek. Trudno, dokupię nowe. Przydałoby się je zmienić, bo już były przestarzałe, w niektórych miejscach uszczerbnięte, a farba powoli się zmywała.

Rodzice wrócili od dziadków o 20.00. Na początku nie zauważyli żadnych zmian. Poprosili mnie abym zaniosła Marcelka - czyli mojego brata - do jego pokoju aby mógł dalej spać. Gdy wykonałam zadanie wróciłam i zaczęłam rozmowę z rodzicami. Wytłumaczyłam im całą sytuację, nie wyglądali na zdenerwowanych.
- Nawet dobrze, że to figurki zostały zniszczone, nigdy mi się nie podobały- zaśmiał się tatuś
- Nie uwierzycie kto to był.- powiedziałam zakładając nogę na nogę- Tomek.
- Tomasz?! Zabiję gnojka!- zezłościł się ojciec- żeby mi córkę straszyć i niszczyć nasze rzeczy!
- A jak wszedł do domu?- wtrąciła mama uspokajając jednocześnie tatę
- Nie wiem właśnie, drzwi były na 100% zamknięte- przeczesałam palcami włosy- zaraz... KLUCZE! Musimy wymienić zamki, bo będzie częściej przychodził.
- Dzwonię po fachowca- powiedział mój ojczulek i poszedł po telefon.

Chwilę później mieliśmy już wymienione zamknięcia. Trwało to szybko. Nie zapłaciliśmy dużo, gdyż był to znajomy taty. Fajnie, że ma takie znajomości. Bynajmniej dużo zniżek nam dają. 

O 22.00 wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka, Przez okno podziwiałam piękne gwiaździste niebo i pełnię księżyca. Z szafki podniosłam telefon i włączyłam facebook'a. Nic ciekawego się nie działo. Przejrzałam aktualności i poszłam spać.

- Pomocy! Co się dzieje?!- atak duszności, nie umiałam oddychać
Rodzice przybiegli wystraszeni, tata wziął mnie na ręce i zawiózł autem do szpitala, Nadal się dusiłam. Dostałam maskę tlenową i kroplówkę z środkami uspokajającymi. Zasnęłam. Potem niczego nie pamiętałam, a o wszystkim dowiedziałam się od rodziców. To dopiero drugi raz. Dopiero... A jeśli będzie tego więcej? Nie, tylko nie to...

Został mi tylko tydzień wakacji, a ja siedzę w szpitalu... Nic "lepszego" mnie chyba nie mogło spotkać... Co ja zrobię jeśli dopadnie mnie to w szkole? Będę źle się z tym czuła jeśli zaczną brać mnie na litość. Tak jakbym była jakaś chora umysłowo... Wypisali mnie po kilku dniach. 

Poprosiłam mamę aby zabrała mnie do Kasi. Jej noga już lepiej wyglądała. Jeszcze kulała, ale dawała radę, Pogadałyśmy chwilę, wypiłyśmy gorącą czekoladę, pośmiałyśmy się... Wspominałyśmy czasy dzieciństwa, jak razem się bawiłyśmy. Jesteśmy dla siebie jak siostry...

Wieczorem wróciłam do domu. Tam czekały już leki, które lekarz przepisał mi w razie kolejnych ataków (żeby im zapobiec). Połknęłam kilka tabletek i jakiś syrop nie wiem po cholerę... 

W nocy zakradłam się do kuchni i zabrałam małe piwko. Raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi. Tym bardziej, że był to "radler", który smakuje jak zwykła lemoniada. Wypiłam i próbowałam usnąć.

- Jutro szkoła, a ja nie mam pojęcia w co się ubrać- mówiłam do siebie stojąc przed szafą.
W końcu doszłam do wniosku, że założę jasnoróżową koszulę z ćwiekamiczarną, rozkloszowaną spódnicę oraz kremowe koturny z ozdobami. Przygotowałam wszystko na moim manekinie i poszłam zrobić sobie moją ulubioną herbatkę o smaku gruszki i karmelu. Mmm, jest taka pyszna! Książki do szkoły mam już kupione. Pomyślałam, że przejrzę sobie co będziemy omawiać na lekcjach.

Po skończonej "pracy" rzuciłam się na łóżko i leniuchowałam. Napisałam coś w moim pamiętniku, słuchałam muzyki, oglądałam TV. Rodzice wiedzieli, że się dobrze uczę, bo chcę dostać się na wymarzone studia. Chciałabym pracować za granicą. W prawdzie mieszka tam moja kuzynka, ale od kilku lat nie mamy ze sobą kontaktu. Nie wiem czemu, przecież zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Wiele bym dała żeby chociaż chwilkę z nią pogadać. Szkoda, że tak się stało, brakuje mi jej...

Nastawiłam budzik na 7.30, bo już o 9.00 miało być rozpoczęcie. Znów spotkam się z moją debilną klasą. Będę ciągle słyszała "śledziu" rzucane w moim kierunku. To głupie. Podobno w naszej klasie pojawi się jakiś nowy chłopak. Dziewczyny mówiły mi, ze to przystojniak, ale nie uwierzę dopóki nie zobaczę na własne oczy. 

Poszłam do zamrażalki po moje ulubione lody o smaku "straciatella". Nałożyłam sobie trochę do pucharka, sypnęłam wiórkami kokosowymi i zabrałam się za konsumowanie. Musiałam jeszcze przygotować mojemu bratu, bo sama nigdy nie mogę spokojnie zjeść. 

Na kolację była pizza, na którą zupełnie nie miałam ochoty. Nie byłam głodna. Poszłam i zamknęłam się w swoim pokoju. Rozmyślałam o tym jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Czy coś się zmieni? Będzie lepiej? A może gorzej? Umówiłam się z Iwoną i Wiktorią o 8.50 przed szkołą. Postanowiłyśmy, że wejdziemy razem. W końcu - w grupie raźniej. Po rozmyśleniach szybko zasnęłam...
________________________________________________

Najmocniej Was przepraszam za to, że przez tak długi okres czasu nie było rozdziału :( Mam nadzieję, że zrozumiecie, że mam szkołę, muszę poprawić oceny, bo się trochę opuściłam czego bardzo żałuję i jeszcze do tego wszystkiego rodzinne sprawy :/ W tym czasie jednak zostałam nominowana do "Liebster Blog Award" co mnie mega pozytywnie zaskoczyło :)
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał ;) 


Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE

KOMENTARZ = MOTYWACJA

Zachęcam także do klikania "g+1" pod każdym rozdziałem :3
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^
Mój e-mail:  natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3


8 komentarzy:

  1. spoko rodział ale kiedy pojawi sie jaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnym rozdziale ;) Jak napisałam w tym - przyjdzie nowy chłopak czyli nasz Jaś :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wszystko wyjaśnione w zakładce "Informacje" ;)

      Usuń
  3. kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. :D Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. no wreszcie :3 Cudny jak zawsze :)

    http://beyourselfandsmileee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń