"W domu przygotowałam sobie kanapki z nutellą. Pozmywałam po sobie naczynia, ponieważ nie opłacało się wrzucać talerza i noża do zmywarki. Przebrałam się w moją kochaną piżamkę, rozpuściłam włosy, umyłam zęby i wyszłam na balkon. Podziwiałam rozciągające się pola i pożółkniałe już liście drzew. Nagle zauważyłam coś pięknego..."
Czy ja nigdy nie mogę się spokojnie wyspać?! Komu nagle zachciało się rzucać kamieniami w moje okno?! Oszaleli czy jak?! Wyszłam na balkon i przypadkowo dostałam małym kamyczkiem, jednak gdy napastnik mnie ujrzał natychmiastowo zaprzestał rzucanie.
- Oj, przepraszam cię!- odezwała się wysoka postać, której głos brzmiał znajomo...
- Jasiek? Co ci strzeliło do głowy?!- "wykrzyczałam" szeptem aby nie obudzić rodziców lub sąsiadów
- Bo... Chodzi o to, że...- jąkał się próbując sklecić jakiekolwiek sensowne zdanie
- Do rzeczy, jest 3 w nocy!- powiedziałam już trochę spokojniej
- Musiałbym ci wszystko opowiedzieć od początku... Mógłbym wejść?- zapytał niepewnie i przeczesał palcami włosy
- No dobra, poczekaj przed drzwiami- odpowiedziałam po chwili wahania i cichutko poszłam otworzyć
Jaś wszedł do środka. Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Nalałam jemu szklankę wody, a sama zrobiłam kilka łyków napoju.
- Słuchaj, ufam ci, bo mam tylko ciebie- tylko mnie? Jak to możliwe?- nikomu nie zwierzałem się ze swoich problemów...
- Rozumiem...- odpowiedziałam, chwytając jego rękę
- Moi rodzice to alkoholicy. Ciągle piją i nie zajmują się mną. Mój stary dom to kompletna ruina, dlatego zarobiłem trochę pieniędzy i kupiłem nowy dom. Myślałem, że to się skończy, że przestaną to robić, ale się myliłem. Jest nawet gorzej, bo zaczęli mnie bić, dlatego że wybrałem mieszkanie w miejscu gdzie jest więcej ludzi. Dzisiaj po prostu przesadzili...- podniósł koszulkę i pokazał dużą, ciętą ranę
- Co oni ci zrobili?- ścisnęłam mocniej jego dłoń i podałam kawałek tkaniny, którą przyłożył do rozcięcia
- Przeciwstawiłem się ojcu, a za to oberwałem pustą butelką po piwie, która się roztrzaskała raniąc mnie w brzuch- odpowiedział cicho
- Bardzo mi przykro Jasiu... Nie miałam pojęcia, że jest tak źle. Wydajesz się być bardzo zadbaną i szczęśliwą osobą. Jeśli chcesz, możesz u mnie zamieszkać przez jakiś czas. Będę się tobą opiekować jeżeli tego potrzebujesz- spojrzałam w jego cudowne oczy, które w tej chwili straciły swój charakterystyczny blask
- Nie chcę sprawiać kłopotu, poradzę sobie...- spojrzał za okno szukając czegoś po ulicach
- A ja nie chcę żebyś tak mówił. To żaden problem. Potrzebujesz pomocy- powiedziałam spokojnie
Rzuciłam mu koszulę i jakieś krótkie spodenki mojego taty. Podałam także ręcznik i szampon aby mógł się umyć. Jaś poszedł niepewnie do łazienki i rozpoczął kąpiel, a ja wyciągnęłam dodatkową poduszkę oraz kołdrę. Chłopak wyszedł odświeżony.
- Musisz spać ze mną...- powiedziałam niechętnie, chociaż nie był to dla mnie żaden problem- nie będę ci kazała leżeć na podłodze
- Ej, nie będzie tak źle!- zaśmiał się, zrobił minę "pedofila" i wskoczył obok mnie. Obróciłam się plecami do niego i zasnęłam.
Gdy wstałam Jan jeszcze się wylegiwał. Postanowiłam go nie budzić. Poszłam do kuchni gdzie zastałam rodziców.
- Mamo... Proszę, nie bądź zła- skierowałam wzrok na nogi, jeżdżąc stopami po kafelkach
- Za co miałabym być zła?- przetarła blat i oparła się o niego
- Bo... Teraz jest u nas Jaś. Ten nowy chłopak z mojej klasy- kuźwa, ona mnie przecież zabije...- przyszedł w nocy, ponieważ ma problem z rodzicami alkoholikami, a ja pozwoliłam mu zostać... Jak bardzo mam przerąbane i czy może zostać na kilka dni?
- Ahh...- jej mina nie wróżyła nic dobrego- no dobra, może zostać. Tylko uważaj skarbie. Cieszę się, że powiedziałaś mi prawdę, więc żadnej kary nie będzie- uśmiechnęła się i poszła do salonu.
Kiedy otworzyłam drzwi mojego pokoju Jasiek siedział już na łóżku z uśmiechniętą buzią.
- Dzień dobry, jak się spało?- zapytałam i usiadłam obok niego
- Najlepiej jak dotychczas- przeciągnął się i "zamruczał"
- Zapraszam na śniadanie śpiochu, już 10- wstałam i ciągnęłam go za rękę do kuchni
- Dzień dobry!- krzyknął do moich rodziców, którzy nagle odwrócili się w stronę schodów
- Oh, witaj. Ty zapewne jesteś Jan? Miło cię poznać- powiedział mój tato, a mama tylko się uśmiechnęła
- Tak, dziękuję bardzo za zezwolenie na mój pobyt tutaj- najwidoczniej się trochę speszył, bo spojrzał w moją stronę
Kazałam mu usiąść na krześle przy barku co posłusznie zrobił. Zrobiłam na szybko omlet z serem, szynką i pomidorami. Nałożyłam po połowie na talerz i dosiadłam się.
- O mój Boże, jakie to pyszne!- powiedział przeżuwając resztki posiłku
- Nie mówi się z pełną buzią, ale dziękuję- uśmiechnęłam się- cieszę się, że ci smakuje
Wzięłam talerze i włożyłam do zmywarki. Pewnie zastanawia cię dlaczego nie poszłam do szkoły, przecież dzisiaj wtorek, pierwszy dzień lekcji... Odpowiedź jest prosta - mam zwolnienie. O 12 muszę iść na badania krwi, więc nie chciało mi się jechać specjalnie na kilka godzin, a później wracać. Fakt, że mam szkołę blisko siebie, ale jestem leniem. Obiecuję, że jutro pójdę! Wróciłam z Janem do pokoju. Podążał za mną wzrokiem gdy próbowałam się ogarnąć.
- A może sam byś się ubrał zamiast tak na mnie patrzeć? Hmm?- podniosłam złożone ubrania i rzuciłam w niego
- A tak, sorki- zaśmiał się razem ze mną
Założyłam czarne rurki z dziurami, szarą bluzkę z nadrukiem i czarne conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zabrałam chłopaka do jego domu, aby spakował swoje rzeczy. To nie była długa droga. Jaś wszedł do domu i zatrzasnął za sobą drzwi, najprawdopodobniej, dlatego że nie chciał abym widziała co się dzieje w środku...
*Wizja Jasia*
Natalia zaprowadziła mnie pod dom. Gdy wszedłem do środka znowu się zaczęło... Ledwo udało mi się drzwi otworzyć, bo wszystko było zastawione pustymi butelkami i puszkami po piwie i wódce, śmieci, opakowania po zamawianym jedzeniu itd. W powietrzu unosił się odór alkoholu i papierosów. Jak ja nienawidzę tego zapachu... Zacząłem kaszleć. Pomknąłem do "mojego pokoju" o ile to jeszcze można było tak nazwać. Jedyne miejsce, w którym mogłem być sam. Tam było czysto i przytulnie. Zamykałem to pomieszczenie na klucz aby opiekunowie nie mogli się tam dostać. Wparowałem do środka, złapałem dużą torbę, która leżała obok szafy i zacząłem pakować do niej niezbędne rzeczy. Oprócz ubrań i książek zabrałem także złoty medalion ze zdjęciem mojego brata. To jedyna rzecz jaka mi po nim została.Całą resztę sprzedali, a pieniądze, które zyskali wydali na używki. Byłem z nim bardzo związany. Pijaństwo rodziców doprowadziło do jego śmierci, to przez nich się zabił! Nie wybaczę im tego... Uroniłem jedną łzę, uderzając pięściami o ścianę. Zabrałem także resztę swoich oszczędności, które trzymam w zamknięciu od dłuższego czasu. Hmm... Coś jeszcze? Raczej nie. Nie mam dużo własności. Wyszedłem i ponownie zamknąłem drzwi na klucz, a dodatkowo kłódkę. Szybko przebiegłem przez zagracony pokój co chwilę potykając się o jakieś śmieci. Wybiegłem z tej meliny i postanowiłem prędko nie wracać...
*Wizja Natalii*
Jan już wyszedł. Miał ze sobą dużą i pojemną czarną torbę. Spokojnym spacerkiem wracaliśmy razem do domu. Ściskał coś w dłoni, widziałam to. Zwisał tam łańcuszek...
- Co trzymasz w ręce?- zapytałam z ciekawości
- Aaa to?- pokazał mi mały medalik- to pamiątka po moim bracie, którego bardzo kochałem...
- Co się z nim stało? Przepraszam, że tak wypytuję...- kopnęłam kamyk leżący na ulicy
- Nic się nie dzieje, nie musisz przepraszać. Dominik popełnił samobójstwo, nie dawał sobie rady z tym wszystkim. Ja zarabiałem na dom, a on musiał przebywać w jednym budynku z rodzicami... Pewnego dnia gdy wróciłem zastałem go martwego na strychu... Koszmarny widok. Nie chcę tego wspominać- włożył rzecz do małej kieszonki w swojej torbie
- Oh, przykro mi... Nie rozmawiajmy już o tym- schyliłam głowę i posmutniałam
Zrobiło mi się go żal. Stracił swojego jedynego brata. Sama nie wiem co bym zrobiła gdyby mój brat zginął... Broń Boże! O 11.25 byliśmy już w mieszkaniu. Zabrałam tylko torbę i zrobiłam lekki makijaż, a potem mama zawiozła mnie do lekarza. Janek pojechał razem z nami.
* * *
Badania miały pozytywny wynik. Na szczęście... Inaczej dostałabym skierowanie do jakiś innych lekarzy, leżałabym w szpitalu, byłabym faszerowana kolejnymi lekami tak jakbym już ich nie miała dość. Coś około 13.30 byliśmy z powrotem. Mama zabrała się za gotowanie obiadu, a ja? Ja zabrałam mojego przyjaciela do pokoju i graliśmy na konsoli. Było dużo śmiechu, ponieważ cały czas wygrywałam. A może dawał mi wygrać? Nie wiem... Czas szybko minął. Usłyszałam głos taty, który wołał nas na wspólny posiłek. Usiedliśmy na około dużego, kuchennego stołu i zajadaliśmy znakomite sushi. Rodzice rozpoczęli konwersację z Jankiem, pytali go o wiele rzeczy, ale prosiłam ich aby nie poruszali tematu o rodzinie itp. Chyba się bardzo polubili. Tatuś był zachwycony, że mają razem podobne zainteresowania. Po obiedzie poszliśmy do pokoju. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do Iwony aby podała mi dzisiejsze lekcje. Jednak oprócz zadania dowiedziałam się o czymś innym... I ja i Iwona byłyśmy kompletnie załamane...
________________________________________
Dzień dobry wieczór misiaki! Oto macie za sobą już 5 rozdział! :)
Dzisiaj trochę dłuższy, ponieważ miałam wenę, a także więcej czasu, gdyż nie poszłam na trening siatkówki z powodu mojej rozwalonej nogi. Wczoraj nadepnęłam na szkło i dosyć nieźle rozcięłam sobie piętę...
Mam nadzieję, że się podobał :D
Coś ci się podoba? ----> KOMENTARZ
Coś ci się nie podoba? ----> KOMENTARZ
Masz pytanie? ----> LINKACZE
Masz problem? ----> LINKACZE
KOMENTARZ = MOTYWACJA
Linkacze są teraz po lewej stronie ^^
Mój e-mail: natalia.schulz@o2.pl - możecie mi wysyłać tutaj fanarty! :D
Możecie polecać mojego bloga innym osobom, będę bardzo wdzięczna :)
Za wszelką pomoc strasznie DZIĘKUJĘ!
Miłego dnia misiaczki! <3